Menu

01 października 2024

Październikowe rytuały Self-Care

Październikowe rytuały Self-Care
Październikowe rytuały Self-Care


Kolejne notatki o sposobach self-care, które mam w planach zrealizować. Mimo że w tytule posta podaję miesiąc, to raczej ze względu na termin publikacji posta, bo jednak w większości sposoby, które wymieniam, potrzebują czasu, to proces, to naprawa cudzych błędów wychowawczych, aby móc być sobą i cieszyć się sobą.

Nawet wspomniane przeze mnie sprzątanie, które planowałam zrealizować w maju, skończyłam dopiero teraz. Nie spodziewałam się, że to będzie tak męczące! Tak, używałam chemii, bo po wyciągnięciu z szafy, wymagała szafa umycia, bo stare ciuchy na samym dnie potrafiły już zapleśnieć, ale otwierałam przy tym okna, rękawice też zakładałam. Jednak to zadanie mnie wymęczyło - szczególnie widzieć swoje początki w biznesie - te ciuchy, które kupowałam jak jeszcze w szmateksach przed inflacją były promocje "wszystko po 1zł", żeby potem sprzedać z zyskiem. Niektóre rzeczy poszły zgodnie z planem, ale nie wszystkie. Widząc je teraz, po tylu latach, jednak serce zabolało, ból podobny jak za etatu, kiedy się starałam, a wynik był przeciwieństwem mojego poświęcenia. Psycholog zwróciła również na wizycie uwagę, że to również fizycznie mogło mnie zmęczyć, też tak mogło być, bo jednak sporo tego było, i zakres ruchu często garbienie się następowało.


Nauczyć się koncentracji i czucia na dobrych emocjach i uczuciach. Wcześniej wiele rzeczy nie dostrzegałam, wiadomo stres i brak na to sił, ale też terapia pomaga się rozwijać. Teraz coraz więcej wyłapuje szczegółów, że również mentalność polaka jest skierowana na męczeństwo. Nie tylko dominacja religii nad krajem, i wpajanie co niedziele "moja wina moja wina" i nakaz przy tym uderzania się w klatkę piersiową pięścią (dopiero poznaję temat technik opukiwania i to pierwsze co mi się rzuciło w oczy), ale i wszelkie ciągle przypominanie z historii tylko złego, nigdy świętowania czegoś dobrego. Ciągle w TV zastraszanie, mimo że wyszły już na jaw wały związane z plandemią, nigdy nie przekazanie żadnych dobrych wiadomości, jedynie same złe. Podczas jednej z ostatnich wizyt u znajomych, jak rozpoczęło się narzekanie na nazwisko polityka, wsiadłam na rower i odjechałam, bo słuchać tego nie było sensu.

Znaleźć sposób, żeby znów poczuć się choć przez chwilę normalna. Uświadomiłam to sobie podczas rozmowy z klientem po zadaniu przez niego pytania "co robisz w wolne dni?", no i wtedy dotarło, że coś takiego, to ostatni raz zaznałam 3 lata temu, jak spotykałam się z niedoszłym facetem. Czułam się wtedy normalna, bo nie było z jego strony red flag - normalnie zabierał mnie do swoich znajomych, a nie jakieś separacje, jakieś ukrywanie, jakieś wstydzenie się, jak jakąś żonę, normalnie traktował mnie jak mnie, a nie toksyczna presja prokreacyjna itp. To był ostatni czas, kiedy czułam się normalnie. Po jego odejściu maskowałam samotność wieczną robotą. Marzy mi się normalny dzień. Aby móc znów poczuć się normalną, postąpiłam następujące przygotowania:

- ustawienie autopublikacji nagrań na YT - materiały będą regularnie co miesiąc, aż do wyczerpania zasobów,

- podczas ostatnich zakupów kupiłam dla siebie białą sukienkę - bo za młodu byłam hejtowana za noszenie białego, epitety "praniem też się niszczy" i inne głupoty. Sorry not sorry, ale bardziej zniszczyły mi się właśnie nieużywane leżące od lat na dnie szafy ciuchy właśnie przez nieużywanie - zapleśniały i zardzewiały. 

Marzy mi się podwójny i więcej spacer z psami. Wyjść z kimś na spacer, kto również ma psa. Samemu z psem do paczkomatu to już oklepany temat, tak samo jak wyjście 2+pies. Niech wydarzy się coś nowego!






[POST NIESPONSOROWANY]
Dzięki realizowanym na blogu współpracom komercyjnym, linkom afiliacyjnym i banerom reklamowym masz dostęp do wszystkich treści na blogu za darmo!