Menu

29 marca 2024

Frezarka do paznokci HC-338

Frezarka do paznokci HC-338

Frezarka do paznokci HC-338

Co obiecuje producent? Piękne paznokcie w zasięgu Twoich rąk - oto lekka i poręczna frezarka do manicure, która stanie się Twoim sprzymierzeńcem w pielęgnacji paznokci. To urządzenie o regulowanej prędkości od 3000 do 20 000 obrotów na minutę, które pozwoli Ci w prosty i szybki sposób zadbać o swoje dłonie. Płynna regulacja prędkości, frezarka działa cicho i płynnie. Możesz dostosować prędkość za pomocą pokrętła. Frezy o średnicy trzpienia 2,35 mm pasują do tego urządzenia.

Dlaczego warto? 

• Wygodna pielęgnacja: Frezarka umożliwia wyrównanie paznokci, wypolerowanie ich oraz usunięcie martwego naskórka czy starej warstwy lakieru. Teraz możesz to zrobić samodzielnie, bez wychodzenia z domu. 

• Szybka wymiana frezów: Dzięki szybkiemu i pewnemu systemowi wymiany końcówek, zmienisz frezy w głowicy bez problemu. 

• Profesjonalna jakość: To nie jest zwykłe narzędzie – to profesjonalna frezarka kosmetyczna. Nowoczesny design, solidne wykonanie i ergonomiczna budowa sprawiają, że pasuje zarówno do salonów, jak i do użytku domowego.

Frezarka do paznokci HC-338

Jak z niej korzystać? 

• Usuwanie poprzedniej stylizacji: Frezarka jest idealna do usuwania poprzedniej stylizacji hybrydowej, żelowej czy akrylowej. Wyrównasz i wypolerujesz naturalną płytkę paznokcia. 

• Zadbane wały okołopaznokciowe: Skórki i zanieczyszczenia na wałach okołopaznokciowych nie będą już problemem. 

• Wysoka jakość frezów: Frezy są wyprodukowane z najlepszych dostępnych komponentów, co gwarantuje ich trwałość.  To najwyższa jakość, spełniająca wszystkie normy.

Frezarka do paznokci HC-338

Opinia: Nie planowałam zmiany frezarki, mam dalej swoją frezarkę miętową Neonail 15W, tak po prostu wyszło, że jestem teraz w posiadaniu i tego modelu. 
Frezarka do paznokci to obecnie mój niezastąpiony gadżet przy wykonywaniu manicure, zarówno klasycznego, jak i hybrydowego. Pomaga mi w szybki sposób usunąć lakier z paznokci, doprowadzić skórki do ładu i składu, a to w bardzo szybkim czasie.

Głowica/ rączka tej frezarki jest lekka, nie duża, pewnie leży w dłoni, łatwo się nią pracuje, a do tego nie wywołuje drgań. Nie zajmuje dużo miejsca.

Używam jej zamiennie z drugą frezarką, jak mam humor, która danego dnia wpadnie mi w ręce. Do żadnej nie mam zastrzeżeń, jestem z obu zadowolona.

Ale też wykonuję paznokcie wyłącznie sobie, wyłącznie prywatnie na własne potrzeby, więc znam swoje dłonie i paznokcie. Nie wiem co powiedziałaby osoba, która ma do wykonania pracę na rzecz klientki.


Frezarkę do paznokci model HC-338 możesz zamówić TUTAJ.

17 marca 2024

Biżuteria na Wielkanoc? Moje doświadczenia z bransoletkami, kolczykami i naszyjnikami

Biżuteria na Wielkanoc? Moje doświadczenia z bransoletkami, kolczykami i naszyjnikami

Biżuteria na Wielkanoc? Moje doświadczenia z bransoletkami, kolczykami i naszyjnikami


[ARTYKUŁ PARTNERA] 


Kiedy nadchodzi Wielkanoc, moje myśli zawsze kierują się w stronę odświeżenia wiosennej garderoby i dodatków, które będą towarzyszyć mi podczas świątecznych spotkań. W tym roku zainspirowana trendami i poszukując czegoś wyjątkowego, postanowiłam skupić się na biżuterii, która nie tylko dopełni moje stylizacje, ale także będzie przyjazna dla mojej wrażliwej skóry. Odkryłam, że biżuteria z tytanu i biżuteria hipoalergiczna to idealne rozwiązania, które pozwoliły mi cieszyć się elegancją bez obaw o nieprzyjemne reakcje alergiczne.

Bransoletki, które mówią więcej

Bransoletki zawsze były moją słabością. Uwielbiam, jak delikatnie otaczają nadgarstek, dodając subtelnego uroku każdej stylizacji. W tym roku postawię na bransoletki z tytanu. Ich minimalistyczny design i lekkość sprawiają, że są niemal niewyczuwalne na nadgarstku, a jednocześnie stanowią silny modowy statement. Biżuteria z tytanu jest nie tylko wyjątkowo elegancka, ale i idealna dla osób z alergiami, takich jak ja. Bransoletki te towarzyszyły mi już podczas wszystkich wielkanocnych spotkań, doskonale komponując się zarówno z codziennymi, jak i bardziej wyrafinowanymi strojami.

Kolczyki, które świecą przy każdym ruchu

W tym roku, podczas przygotowań do Wielkanocy, postanowiłam, że moja stylizacja będzie czymś więcej niż tylko tradycyjnym ubiorem. Chciałam dodać element, który byłby nie tylko piękny, ale także miałby w sobie coś magicznego. Wybór padł na kolczyki – nie byle jakie, ale takie, które świecą przy każdym ruchu, przyciągając spojrzenia i dodając blasku każdej chwili.

Zdecydowałam się na kolczyki hipoalergiczne z tytanowymi sztyftami, aby uniknąć nieprzyjemnych reakcji alergicznych, które w przeszłości potrafiły mi zepsuć niejedno święto. Zależało mi na tym, by kolczyki te były nie tylko bezpieczne dla mojej skóry, ale również wyjątkowo eleganckie i subtelne. Wybrałam modele z delikatnie mieniącymi się kamieniami, które przy każdym ruchu głowy delikatnie łapały i odbijały światło, tworząc dyskretny, ale zauważalny efekt blasku.

Nie przypuszczałam, że coś tak drobnego jak kolczyki mogą mieć tak wielki wpływ na moje samopoczucie i stylizację. Każdy ruch głową sprawiał, że kamienie delikatnie mieniły się różnymi barwami, przypominając mi o radości i odnowie, które niesie ze sobą wiosna. Stały się one nie tylko dodatkiem do mojego wielkanocnego ubioru, ale również symbolem nadziei i nowych początków.

Co więcej, te kolczyki stały się przedmiotem wielu komplementów podczas świątecznych spotkań. Rodzina i przyjaciele byli zaskoczeni, jak taki mały dodatek może zmienić całą stylizację i dodać jej charakteru. Niektórzy nawet nie wiedzieli, że istnieje coś takiego jak biżuteria hipoalergiczna, co stało się doskonałą okazją do podzielenia się moją wiedzą na ten temat oraz doświadczeniami związanymi z alergiami skórnymi.

Dzięki tym kolczykom uświadomiłam sobie, jak ważne jest, aby otaczać się przedmiotami, które nie tylko są piękne, ale także mają dla nas osobiste znaczenie. Stały się one dla mnie przypomnieniem, że nawet najmniejszy detal może wprowadzić magię do naszego życia, o ile tylko pozwolimy mu zabłysnąć. W tym roku kolczyki, które świecą przy każdym ruchu, stały się dla mnie nie tylko uzupełnieniem świątecznej stylizacji, ale także symbolem radości, odnowy i osobistego blasku, który każdy z nas nosi w sobie.

Naszyjniki, które przyciągają spojrzenia

W tym roku moja kolekcja świąteczna została wzbogacona również o naszyjniki. Zdecydowałam się na lekkie, tytanowe łańcuszki z delikatnymi wisiorkami. Ich prostota i elegancja idealnie wpasowały się w świąteczną atmosferę, dodając klasy, ale nie przytłaczając reszty stroju. To, co szczególnie cenię w biżuterii z tytanu, to jej trwałość i odporność na czynniki zewnętrzne, co czyni ją idealnym wyborem na każdą okazję.

Święta Wielkanocne to dla mnie czas, kiedy mogę poeksperymentować ze swoim stylem i dodać trochę świeżości do mojej garderoby. W tym roku, dzięki biżuterii z tytanu i biżuterii hipoalergicznej, udało mi się znaleźć idealny balans między stylem a komfortem. Te małe dodatki okazały się niezwykle ważne dla mojego świątecznego samopoczucia, pozwalając mi cieszyć się każdą chwilą bez obaw o alergie. Biżuteria hipoalergiczna nie tylko wzbogaciła moje stylizacje, ale także dała mi spokój ducha, wiedząc, że jest bezpieczna dla mojej skóry. To był jeden z tych świątecznych sezonów, który na długo zostanie w mojej pamięci, nie tylko ze względu na spędzony czas z bliskimi, ale także dzięki temu, jak czułam się wyjątkowo i stylowo z moją nową biżuterią.

 

04 marca 2024

Jest osiągnięcie!

Dziś pochwalę się osiągnięciem zawodowym - już ponad rok nie kupiłam ani jednego ciucha tylko "na sesję"! Biorąc pod uwagę tresurę od dziecka, i uciekanie od samotności maskując ją pracą - to jest osiągnięcie. 

Post bardziej pasowałby na kolejne urodziny bloga, ale skoro się obudziłam i mam natchnienie, to trzeba korzystać. O problemach z maskowaniem samotności wieczną robotą wspominałam już wcześniej na blogu. Ten post będzie z perspektywy zwykłego zjadacza chleba, kogoś kto nie studiował psychologii, ale całkiem sporo na terapii spędził czasu, więc sporo jestem w stanie już wyłapać szczegółów.

Jednym z moich wieloletnich problemów było to, że kupowałam ciuchy, które służyły tylko i wyłącznie jako odzież robocza na bloga. Nigdzie poza sesjami zdjęciowymi ich nie założyłam, BA, często nie nadawały się do tego - albo były ze sztywnego materiału, który ograniczał ruchy, albo jak to była spódnica czy sukienka to z tendencją do podwijania się, więc nie dało się nawet normalnie w nich chodzić, czy po prostu szpilki, no jak w tym chodzić, one były zakładane tylko na zdjęcia. Były one kupowane tylko pod wyświetlenia, żeby przykuć uwagę sponsorów, a po pewnym czasie pod linki afiliacyjne, by zarabiać z reklam. Taki był biznesplan bloga w danych latach, w początkach tej działalności w celach zarobkowych.

Główne przyczyny, które widzę, które do tego doprowadziły:

- niedokładna analiza konkurencji i ślepo za nimi powielanie, problem w tym, że to było patrzenie krótkoterminowe, nastawione na szybki zysk,

- brak korekt biznesplanu, jak założenia na początku przed rozpoczęciem, tak brak analizy co jakiś czas,

- niedopracowanie dotarcia do grupy docelowej, zamiast skupić się na dotarciu do sponsorów, to ciągle poszerzałam tylko grono obserwatorek, a przed wprowadzeniem linków afiliacyjnych nie miałam jak zarabiać na tego typu odbiorcach, przecież obserwatorki nie będą wysyłać paczek,

- problemy natury zdrowotnej wynikające z dzieciństwa: wartościowanie siebie przez pryzmat pracy, oraz tresura na Kopciuszka, żeby dawać się wykorzystać "za miskę ryżu", oraz wspomniane wielokrotnie używanie pracy do maskowania samotności,

Pewnie jakby teraz odkopać moje stare akta od terapeuty, albo teraz też w trakcie przycisnąć temat, wyszłoby na wierzch jeszcze wiele smaczków.


Jak sobie poradziłam z tym problemem: bardzo mocna samodyscyplina, z tą cechą charakteru akurat na szczęście nie mam problemu, w końcu jestem przedsiębiorcą.

Konkretnie chodzi o to, aby zapanować nad stylem zakupowym. Kiedy trzymam w ręce jakiś dany ciuch, i w przebieralni go mierzę, muszę skoncentrować się (tu już wyzwanie przez problemy z koncentracją) i przeanalizować gdzie naprawdę dany przedmiot użyję.

Jeżeli dany ciuch służyłby tylko i wyłącznie na sesję, odkładam na półkę. Wbrew pozorom to jest wyzwanie, bo z automatu pojawiają się natrętne myśli "ale potem sprzedaż z zyskiem na vinted", tsaaa przy obecnej morawieckoflacji i podatkach, zysk to mit grecki.

Jest to coś jak forma autoterapii, próby stawiania siebie na pierwszym miejscu, bycia dla siebie ważną, ważniejszą od roboty.

Żeby było ciekawiej, na ciuchy jak mam możliwość chodzę ze znajomą. Kiedyś stojąc przy regale i rozmawiając właśnie o tym, co chcę wprowadzić, dołączyła do rozmowy starsza kobieta, i też potwierdziła, że postawić siebie na pierwszym miejscu to ciężkie wyzwanie. Także wychodzi na to, że to nie tylko moja zmora.

Nie zapisałam nigdzie daty pierwszej takiej próby, czas szacuję na podstawie tego, kiedy ze znajomą z którą chodzę na ciuchy byłam, wychodzi około roku samodyscypliny.

Trudne w tym wyzwaniu jest jeszcze to: co u licha podoba się mnie? Mnie? Tylko i wyłącznie mnie? Co bym wybrała, gdybym była sama na tym świecie? Bo nawet trzymając sukienkę w ręce od razu robi się wyliczankę "będzie na tańce, będzie na spotkanie z SP"… och głowa, gdyby tak się dało głowę podpiąć pod jakieś kable, i zresetować pamięć i wyczyścić RAM mózgu…

Tu też kwestia samo docenienia: jak nauczyć się, że mi się należy, że ja zasługuję, po prostu na ładne ciuchy? Tu zrobiłam dzięki pewnemu wydarzeniu w zeszłym roku (temat nie teraz na internet, może kiedyś, kiedyś) postęp. W końcu dzięki pewnemu wydarzeniu mam gwarancję, że będę bezpieczna, że nigdy nie stanę się pewnym człowiekiem. Dzięki temu poczułam po raz pierwszy w życiu, że zasługuję. Okoliczności też miały wpływ, bo dzięki kilku osobom, które poświęciły mi uwagę, traktowały poważnie moje potrzeby, nie podważały moich uczuć i doświadczeń, w końcu poczułam, że jestem coś warta. Także możemy wypierać i wymyślać jakieś głupie tekściki, że okoliczności nie mają znaczenia, że sami "coś zmanifestujemy", ale prawda jest taka, że otoczenie ma wpływ na nasze zdrowie.

Fun fact! Więcej przeklików w linki afiliacyjne jest tam, gdzie są zdjęcia zwykłych stylowek na co dzień, imprezę, uczelnię, a nie stricte odzież robocza. Co w sumie też świadczy dobrze o społeczeństwie, że jednak myślimy o sobie, a nie żyjemy tylko dla pracy. I też łatwiej jest takie basicowe sety dobrze obliniować, dokładniej, precyzyjniej, niż wyszukane produkty co egzemplarzy zostało wydanych tylko kilka sztuk, i zniknęły z rynku.


Tak samo z kanałem na YT. Tu to wręcz wprowadzam teraz projekt o autorskiej nazwie "Stop wiecznej robocie".

Podjęłam tu też decyzję, że nie będę kupować ciuchów roboczych. Jedynie z tego co jest w domu, zniszczone przez używanie, zostanie poddane obróbce. 

Lub wyjątkowo, jeżeli wymagało zmiany, abym sama nosiła, tu świetnym przykładem jest ostatnie nagranie. Znalazłam na strychu płaszcz, ale nie nadawał się do noszenia - był okropnie zmechacony, i brakowało mu jednego sznurka podszytego. Musiałam co prawda zainwestować we włóczkę, bo nie miałam sznurków na stanie odpowiadających kolorowi płaszcza, ale wyjątkowo warto było, bo sama założę ten płaszcz w zwykły dzień, na zakupy czy na miasto.


[POST NIESPONSOROWANY]