Co obiecuje producent? Do pielęgnacji i ochrony skóry suchej, wrażliwej, i atopowej z tendencją do przesuszania się. Szybko się wchłania, nie pozostawiając na skórze i ubraniach tłustego filmu. Formuła balsamu, oparta na połączeniu organicznego oleju konopnego z ekstraktem z korzenia lukrecji przywraca skórze nawilżenie i miękkość. Organiczny olej konopny odbudowuje powłokę hydrolipidową naskórka i uzupełnia uszkodzenia cementu międzykomórkowego zapobiegając transepidermalnej utracie wody (TEWL). Ekstrakt z korzenia lukrecji silnie wiąże wodę w naskórku, łagodzi podrażnienia i eliminuje świąd. Gliceryna nawilża skórę oraz ułatwia przenikanie składników aktywnych w głąb skóry. Alantoina chroni i regeneruje naskórek oraz działa przeciwzapalnie. Krem poprawia natłuszczenie i nawilżenie skóry.
Skład: Aqua, Petrolatum, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Paraffinum Liquidum, Cannabis Sativa Seed Oil, Laureth-9, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Glycyrrhiza Glabra Rhizome/Root Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.
Opinia: Ciężko byłoby o zdjęcia przed i po, bo stosuję również w ciągu miesiąca żele myjące, peelingi i maski, przez co efekt to działanie łączne wielu kosmetyków.
Opakowanie to tuba o pojemności 100ml, zamykana na zatrzask. Lekkie i cienkie opakowanie - jak spojrzymy pod światło to widać ile produktu zostało.
Konsystencja to zwarty krem, o białym kolorze, łatwo dozować interesującą nas ilość.
Podczas nakładania na twarz, robimy się biali, jakbyśmy nałożyli maskę, a nie krem. Po wklepaniu kolor znika. Nakładam na noc dodatkową warstwę żeby lepiej zregenerować skórę, nigdy nie zdażyło mi się, żeby przedobrzyć, żeby nie dało się więcej wklepać, żeby zostawała jakaś warstwa na skórze.
Dobry pod makijaż. Nie powoduje zbyt wczesnego przetłuszczania. Nie wpływa negatywnie na rozcieranie się eyelinera itp.
Słaby na trening. Podczas intensywnej rozgrzewki poci mi się twarz, i w efekcie wymywa krem z twarzy, czuć w palcach że to mieszkanka, nie sam pot.
Dla mojej nadwrażliwej naczyniowej cery - jest dobry. Nie podrażnia. Lekko łagodzi zaczerwienienia, na tyle ile oczywiście może krem, całkowicie pozbycie się zaczerwień jest możliwe tylko poważnym zabiegiem. Nie powoduje złuszczania się skóry. Łagodzi stany zapalne podczas trądziku który wyskakuje mi zawsze na kilka dni przed okresem. Nie zatyka porów, nie zaobserwowałam więcej czarnych kropek na twarzy niż przed jego stosowaniem. Nie wpływa na ropne zmiany podskórne - tj. pojawią się u mnie one bez względu czy będę stosować ten krem czy nie.
Dobry jeśli mamy makijaż permanentny brwi lub ust - wklepuję zawsze również w brwi i usta, mam już go półtora roku i żadnych ubytków odbarwień czy zmiany odcienia.
Novaclear atopis intensive cream face & body możecie zamówić TUTAJ.
Chyba byśmy się polubili :)
OdpowiedzUsuńKiedyś może wypróbuję ten krem. Teraz jednak używam kilku innych. ;)
OdpowiedzUsuńVery interesting products! I didn't know about this brand :)
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy tego kremu, ale być może kiedyś z ciekawości go sprawdzę. :)
OdpowiedzUsuńJednocześnie twarz i ciało? Nieeeee.... ;p
OdpowiedzUsuńCzemu? Na wyjazd idealnie, nie musimy całej drogerii taszczyć w walizkach :D
UsuńFajnie, że łagodzi stany zapalne i nie zapycha :)
OdpowiedzUsuńIt takes a while to get the result. Very interesting.
OdpowiedzUsuńbardzo go lubię
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMyślę, że moja skóra polubiłaby się z tym kosmetykiem :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujacy produkt, chętnie przetestuję
OdpowiedzUsuńOoo chyba właśnie znalazłam krem do twarzy na noc 😀
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili
Bardzo ciekawie brzmi. Będę o nim pamiętała przy okazji najbliższych zakupów. 😊
OdpowiedzUsuńMam ten produkt i jestem zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńWydaje się całkiem w porządku, zwłaszcza, że teraz mam gdzieś bieganie, za zimno, Kocyk i książka :P
OdpowiedzUsuń