Menu

20 lutego 2019

Makijaż permanentny ust

Makijaż permanentny ust


Cieżko było znaleść zdjęcie które oddawałyby "naturalne" usta.... więc posiłkowałam się tym z za czasów aparatu ortodontycznego, bo wtedy nic z nimi nie robiłam aby nie zwracać na nie uwagi, i nie słyszeć jeszcze więcej wyzwisk. Zdjęcia są realne, nie "katalogowe". Poza napisami nie ingerowałam w nie w żaden sposób.

Takiej szansy nie mogłam przegapić! Jak powszechnie wiadomo moim ustom daleko było do dziewczęcych... zawsze wyglądałam jakbym miała zaciśnięte w zębach, o miłym uśmiechu nie było mowy... Latami się z nimi męczyłam, próbowałam wszystkich sztuczek, czyli masowałam szczoteczką, robiłam tonę tapety, a nawet piłam piwo! Tak picie u mnie piwa dawało na następny dzień efekt lekkiej opuchlizny ust! Dziś historia jak przebiegł u mnie cały zabieg.

Przed zabiegiem: Nie miałam za dużo czasu na przygotowania, byłam w rozjazdach, a przez święta nic nie było czynnego żadna apteka. Jedyne co mogłam zrobić to nawilżać, nawilżać, nawilżać usta, by nie było problemu z łuszczącą się skórą podczas zabiegu. Dobę przed zabiegiem trzeba również odstawić kofeinę, leki rożedżające krew, alkohol.

Dzień 1: zabiegowi poddałam się w gabinecie Fashion Brows oczywiście w moich Kielcach❤️ Były to już ostatnie dni minionego roku. Przeleżałam na fotelu 3h. Nie chciałam dokładek znieczulenia, bo lingeristka mówiła że im więcej znieczulenia tym dłużej usta będą się goić. Z resztą byłam już zakochana i przeżyłam, zatem muszę być odporna na ból🤣 Chwilę po zejściu z fotela jak jeszcze byłam napuchnięta nazywałam to "Efekt Godlewskich", spodziewałam się tego bo podczas robienia brwi też napuchłam. Jedyne co było dla mnie niespodzianką to to że usta mi krwawiły, czułam na języku smak krwi. Po opuszczeniu salonu migiem pojechałam do apteki po potrzebne lekarstwa - maść witaminowa i lek na opryszczkę. Potem już na mieście spotkałam swoich kolegów i poszłam do Kasi, już opuchlizna schodziła i nikogo mój wygląd nie przeraził, nikt ode mnie nie uciekł. Było tylko wyzwanie dla Kasi, jak mnie nakarmić skoro nie mogę kofeiny, ani ostrego przez dobę... jako mięsożerca oświadczam, że jedzenie VEGAŃSKIE JEST JADALNE! Kasia nie robiła mi problemów z tego powodu, że od razu po posiłku zamiast kontynuować plotki, musiałam zasuwać do łazienki i myć zęby, oraz nakładać maść. 
Higiena przy tym zabiegu jest łudząco podobna do tej podczas aparatu ortodontycznego - mycie zębów po każdym posiłku, picie napojów przez słomkę. 

Dzień 2: Kosmetyczka zapowiedziała że następnego dnia usta zczerwienieją - i tak się stało. Lekka opuchlizna jeszcze była, wtedy usta miałam idealne, takie jakie zawsze widzę w wizualizacji swoich celów.
Rozpatrywałam nawet czy by jednak nie zrobić takiej czerwieni podczas korekty... ostatecznie zrezygnowałam ponieważ wyglądałabym jakbym ciągle miała pomalowane usta, i wewnętrzna część ust była nierobiona - tj. nie była ona widoczna podczas zabiegu, mam po prostu niekształtne nijakie, płaskie usta, układają się one jak się im podoba, coś w stylu własnego życia.
Tego dnia somsiad wspólokator chyba myślał że cierpie, bo aż mi lody kupił🤣 Żadnych problemów z wymową, myciem zębów, czy innych codziennych czynności nie miałam, wszystko było ok.  

Dzień 3: Już pojawiły się strupki! Huuuuraaaa błyskawicznie! Miałam tego dnia mieć trening i oczywiście poszłam. Beka z sytuacji w recepcji, siedziałam na sofie i śmiałam do fona z transmisji live moich kolegów, wychodzi laska z szatni, paczy sie na mnie i mówi "myślałam że to Ewa Chodakowska" 🤣 Najpiękniejszy komplement ever! Obstawiam że to jeszcze przez minimalną opuchliznę - bo z urodą do pani Ewy to mi daleko!
Zabieg w niczym nie przeszkodził podczas treningu, nie miał żadnego wpływu na moją kondycję.

Dzień 4: Niestety stała się dziwna rzecz... opryszczka powróciła! Jak? Dlaczego akurat teraz? Przecież miałam ją tylko raz w życiu będąc gnojem! I to jeszcze wywaliła mi na całą górną wargę! Na dodatek stosowałam zalecane leki...

Półtorej tygodnia później: Tyle trwało leczenie u mnie opryszczki tymi aptecznymi badziewiami! Zostały prześwity więc nie miałam wyboru musiałam umówić się na korektę.

Korekta przebieg: 12 lutego. Brak opuchlizny i krwawienia w trakcie zabiegu. Chciałam kolor o ton ciemniejszy od poprzedniego - najczęściej robie usta na mocny róż bo z takimi dobrze się czuję. Niestety tym razem nie byłam po zabiegu w domu tylko u rodziców, więc epitetów się nasłuchałam. No cuż, potwierdza to teorię, że ten czego mu coś brakuje, to będzie u drugiego wypominał - tutaj właśnie genetyka nawaliła i zarówno ja jak i mamuśka nie mamy ust.
Opryszczka znów chciała zaatakować - pomógł aloes! Ucięłam listek aloesu i przecierałam miejsca z bąblami. Udało się! Podziałało lepiej niż te apteczne wyciskacze hajcu co poprzednio stosowałam! Przesadziłam co prawda z dawką aloesu, bo smarowałam cały dzień prawie co godzinę, aż czułam że usta robią się suche - ale podziałało stan zapalny zniknął i następnego dnia nie było śladu. Dzięki czemu nie mam nowych prześwitów.

Efekt końcowy i opinia: tak prezentuję się z makijażem i bez makijażu (w sensie zwykłej tapecie, permanentny będzie mi towarzyszyć przez najbliższe dwa lata❤️):
Makijaż permanentny ust

Efekt jest zauważalny również przez obcych... jedna z kobiet z recepcji nie chciała mi dowodu oddać🤣 Paczy się na mnie, paczy się na dowód, paczy się na mnie, paczy na dowód, w końcu mówi "Na zdjęciu trochę inaczej pani wygląda", już miałam chamsko odszczekać że no oczywiście że będę inaczej wyglądać w dowodzie jestem szara bo zdjęcie czarno-białe, a na żywo kolorowa... odpowiedziałam tylko z uśmiechem "Zabiegi estetyczne w XXI wieku robią cuda" :)

Makijaż ust i brwi (link do wpisu o brwiach TUTAJ) skrócił również czas tapetowania się - full tynk, czyli podkład+cienie+kreska+rzęsy+puder+rozświetlacz = 30min! I to na luzie bez spiny, popijając rumianek i nucąc muzyczkę z kompa! Niby nic a jaka w skali roku będzie oszczędność czasu!  I teraz będę mogła w spokoju skupić się na nauce makijażu przy użyciu cieni do powiek, konieczność robienia ust nie będzie rozpraszać uwagi.

Dalej jestem farbowaną blondynką, więc przeglądając pozostałe zdjęcia na blogu i video na kanale YT możecie obserwować jak prezentuje się efekt w różnym świetle i ruchu.

Dużo ludzi boi się bólu - ja byłam zakochana w M****** M**** więc muszę być odporna na ból🤣 Nie rezygnujcie przez to, jeśli powiecie kosmetyczce że potrzebujecie więcej znieczulenia, to one dadzą, nie są sadystkami! BA już od początku będą ostrzegały w których miejscach może najbardziej zaboleć. Pozatym powiem tak, jeśli ktoś przechodził leczenie kanałowe albo zapalenie okostne - to będzie pikuś wręcz przyjemny relaks!

Czy przystąpię ponownie do zabiegu w przyszłości? Tego jeszcze nie wiem...
Moim problemem był brak ust. Makijaż rozwiązał problem konturu i koloru. Brakuje czegoś, co by "napompowało" usta żeby nie były takie płaskie. Nawet mój brat ma większe usta niż ja -.-'
Opryszczka też mi chciała zabieg popsuć - jakby nie aloes miałabym znowu prześwity jak przed korektą.
Na rynku jest dużo dostępnych zabiegów, które pomogą trwalej naprawić nasze usta, niż tylko na godzinę jak to w przypadku zwykłego makijażu bywa.
Rozpatrywałam inne możliwości typu kwas hialuronowy - zrezygnowałam ze względu na trwałość efektu - 8 miesięcy. 10 lat walki z ustami domowymi sposobami, oszczędzanie pieniędzy na coś, bo pomoże tylko na 8 miesięcy? Słabo! Makijaż permanentny może utrzymać się około 2 lat, także różnica jest.

Przyszła decyzja okaże się w przyszłości. Ale jedno jest pewne! Chcę być sobą i będę do tego dążyć! Cieszę się, że urodziłam się w obecnych czasach, pomimo że mamy ciężki rynek, to jest tyle możliwości, że ograniczają nas chyba tylko niewłaściwi ludzie! Nie ma sensu wmawiać sobie sztucznej paplaniny, robienia dobrej miny do złej gry "jest dobrze jest dobrze" gdy w rzeczywistości nie jest dobrze! Oszukiwać tak możemy otoczenie, ale sumienia własnego nie oszukasz!

Pomimo że w poście występuje nazwa zakładu w którym odbył się zabieg, post nie jest sponsorowany. Piszę go dobrowolnie, społecznie i dla przykucia uwagi właściwego odbiorcy bloga, czyli kobiet takich jak ja.

7 komentarzy:

  1. Makijaż permanentny ciekawi mnie od dłuższego czasu! :)
    W przyszłości sama zdecyduje się na niewielkie poprawki w obrębie ust.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama bym się (jak narazie,ale nie mowie "nie" bo tak samo z rzesami było, a teraz nie dość że mam przedłużona, to jeszcze sama się tym będą zajmować 😆) nie zdecydowała...
    Najważniejsze jednak że Ty się czujesz po nim o wiele lepiej...☺
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  3. Great post dear, so nice and interesting, love it!

    OdpowiedzUsuń

Nieopłacone linki nie są zatwierdzane. Chcesz się na tej stronie zareklamować? Sprawdź zakładkę Reklama :)
Prosimy o dodanie bloga do listy wyjątków filtrów reklam, z szacunku do naszej pracy, dzięki reklamom możemy utrzymać wysoką jakość treści.