Wielu z nas, chociaż raz usłyszało zdanie: „Ja nie umiem kupować w second-handach”. I rzeczywiście — lumpeksy, ciucholandy czy popularnie zwane szmateksy rządzą się swoimi prawami. Zakupy w second-handzie to nie galeria handlowa — tu nie znajdziesz katalogu, nie masz możliwości zwrotu, a wieszaków nie zapełniają pełne rozmiarówki tej samej bluzki w pięciu kolorach. Co wcale nie oznacza, że nie można znaleźć tam skarbów — wręcz przeciwnie!
Nie planuj jak w sieciówce
Nie nastawiaj się na zakupy z konkretną listą. Chcesz kupić dokładnie granatowe spodnie z wysokim stanem w rozmiarze M? Może się uda, ale znacznie częściej wrócisz z zupełnie inną perełką — i na tym polega urok polowania w lumpeksach. Tutaj trzeba myśleć elastycznie. Otwórz się na przypadek — niech to rzecz sama Cię znajdzie.
Mierz, przymierzaj i... planuj
Nie bój się przymierzać! Znalazłaś marynarkę o rozmiar większą? Przymierz — może oversize będzie wyglądał świetnie. W głowie od razu wizualizuj, z czym to połączysz. Pomocne będą aplikacje takie jak Pinterest czy Instagram — zapisuj inspiracje, twórz własne moodboardy, kolekcjonuj pomysły. To ułatwia ocenę, czy nowa zdobycz pasuje do Twojej szafy.
Zadbaj o przeróbki — ale z głową
Czasem w second-handach trafiają się rzeczy z mankamentami — plamka, dziurka, za długi rękaw. Warto wtedy zadać sobie pytanie: czy opłaca się je przerabiać? Może wystarczy odwiedzić krawcową albo spróbować samodzielnie? Warto mierzyć siły na zamiary — nie każda przeróbka jest opłacalna, ale czasem z drobnego defektu rodzi się unikat.
Co więcej — niektóre rzeczy kupujemy nie dla samej rzeczy, ale dla detali. Bluzka z pięknymi kamyczkami, guziki vintage, oryginalna naszywka — wszystko to można odpruć i wykorzystać w innych projektach. Często wychodzi to taniej niż zamawianie nowych ozdób online, bo brak kosztów wysyłki. A dodatkowy bonus? Takie elementy już „przeżyły” pralkę — więc masz większą pewność, że nie zniszczą się po pierwszym praniu. Sama kiedyś przepaliłam budżet na nowe kamyki, które straciły kolor po jednym cyklu — od tamtej pory najpierw patrzę, co da się odzyskać z second-handu.
Daj sobie czas i przestrzeń
Zakupy w szmateksach uczą cierpliwości. Nie zniechęcaj się, jeśli wyjdziesz z pustymi rękami. To normalne — jutro, za tydzień albo przy innej dostawie możesz trafić na coś wyjątkowego. Dobrze jest mieć pod ręką torbę na zakupy, drobne pieniądze i wolną chwilę — tak, żeby móc w każdej chwili wejść do ulubionego second-handu i spokojnie przejrzeć wieszaki.
Szmateks to też ekologia
W dzisiejszych czasach szmateksy to już nie kombinowanie jak skąpić, jak w czasach gdy byliśmy dziećmi, dziś już nie ma promocji "wszystko po 1zł". Wielu konsumentów motywuje dzisiaj swoje zakupy w szmateksach tym, że chcą aby producenci ograniczyli produkcję, szczególnie firmy z segmentu ultra fast fashion. Dzisiaj to taka forma protestu, chęci do ograniczenia produkcji odpadów.
A co, jeśli chcesz sprzedać ubrania?
Jeśli podczas porządków w szafie okaże się, że masz ubrania, których już nie nosisz — nie wyrzucaj ich pochopnie. Część możesz oddać bliskim, a część spróbować sprzedać w second-handach, które prowadzą skup odzieży. Dobrym przykładem jest Vive Profit, gdzie możesz oddać niepotrzebne rzeczy i przy okazji zyskać trochę gotówki na kolejne lumpeksowe łowy. O tym, jak wygląda sprzedaż ubrań w Vive Profit, pisałam we wcześniejszym wpisie: Sprzedaż ubrań w Vive Profit – od czego zacząć i jak to działa? - który nie bez powodu jest dalej najczęściej czytanym na blogu wpisem. Może to będzie dla Ciebie dodatkową motywacją, żeby odgruzować szafę!
Lubisz buszować po lumpeksach? Masz swoje sprawdzone patenty? Podziel się nimi w komentarzu — inspirujmy się nawzajem!
Najważniejsze to mieć czas przy okazji takich zakupów. Uwielbiam chodzić na takie łowy.
OdpowiedzUsuńDzięki za treściwe i sensowne porady. :)
OdpowiedzUsuń