Przeszukałam dyski i nie ma. Nie mam zdjęcia jak te szorty były jeszcze zwykłymi czarnymi spodniami. Chyba wtedy miałam już nie robić wpisów DIY, bo wyniki nie były adekwatne do zakładanych celów, ani poniesionej pracy. Mam tylko ostatnie zdjęcie, jak powróciłam po kilku miesiącach do ich wykończenia.
Postrzępione nogawki zawdzięczam obcięciu nogawek, i wypraniu w pralce automacie - taki właśnie chciałam efekt.
Potem w ruch poszedł zestaw kaletniczy i nity do szycia.
Ozdoby po bokach to zasługa czerwonych sznurówek do butów. Jedna z nich nie miała końcówki, więc zrobiłam prowizorkę z taśmy biurowej przezroczystej samoprzylepnej.
Naprasowanki róże po bokach nie chwycił miejscami klej, więc od razu obszyłam ręcznie nicią. Nie chciałam żeby po jednym praniu, kombinować i przyszywać je od zera.
Natomiast dzień fotodokumentacji był taki, że nie chciało mi się tapetować ryja, z resztą po to robiłam makijaż permanentny żeby nie musieć się codziennie pokrywać papką aby być sobą. Wpierw od rana nie było prądu, nie miałam jak wyprać góry stylizacji! Jedzenie jak przygrzać jak mikrofala też na prąd, czułam się przez to jak w Wrocławiu też od rana głodowanie i jedzenie dopiero popołudniu. Telefon jak naładować bo power banki rozładowane, wystarczy że nie ma chwili prądu i świat staje apokalipsa normalnie!
Koniec!
Thanks for your sharing 😊
OdpowiedzUsuńBomba!!!!!!!!!!! :))))
OdpowiedzUsuńSpodenki sa bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPomysłowo! Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńświetny efekt końcowy. 😊
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na spodenki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Uwielbiam takie róże na ubraniach
OdpowiedzUsuńPodoba mi się różany nadruk
OdpowiedzUsuńTen motyw róż bardzo mi się tu podoba - świetnie współgra z czarnym materiałem! :)
OdpowiedzUsuń