Przez lata prowadzenia działalności w sieci miałam okazję obserwować różnice między komunikacją prowadzoną z konta „osobistego” a z konta firmowego. I muszę przyznać, że efekt potrafi być diametralnie różny – nawet wtedy, gdy publikuję dokładnie ten sam post.
Dlaczego konto osobiste przyciąga kombinatorów?
Na koncie osobistym zwykle pojawia się więcej zapytań, ale… ich jakość bywa dyskusyjna. Najczęściej są to osoby z nastawieniem typu: „macie drogie”, „gdzie taniej?”, „a może da się bez faktury?”. W skrócie – dużo kombinowania, mało konkretów.
Mam wrażenie, że część ludzi wciąż patrzy na osobę prywatną jak na kogoś, kogo można łatwiej oszukać albo „dogadać się po swojemu”. Łatwiej wziąć samotną osobę na etat i jej nie zapłacić, niż próbować oszukać firmę, która ma zaplecze prawne i windykacyjne.
Marka jako filtr i kompas klienta
Na koncie marki jest inaczej. Wiadomości jest o wiele mniej, ale te, które wpadają, są o wiele bardziej konkretne i sensowne. Pytania typu: „proszę o ofertę”, „jakie są warunki współpracy?”, „chcemy podjąć długoterminową współpracę”. Jest mniej targowania się czy prób naciągania. To zupełnie inny poziom rozmowy. Zupełnie jakby taki klient rozumiał, że też masz swoje życie, że nie możesz jak dziecko robić za frajer.
Mit „marki osobistej” z kursów
W dzisiejszych czasach panuje moda na handlarzy kursami, którzy powtarzają jak mantrę hasło „buduj markę osobistą”. Tylko że bardzo często to zwykłe kopiuj-wklej z poprzedniej książki czy szkolenia, które sami kupili.
Mało kto wspomina, że nawet największe „marki osobiste” w Polsce – jak np. Chodakowska – to tak naprawdę cały sztab ludzi działający w tle. Owszem, twarz jest jedna, nazwisko to logo, ale za tym stoi zespół specjalistów, support, zaplecze prawne, techniczne i marketingowe.
Gdy zaczynasz – nie masz sztabu. I jeśli uwierzysz w te proste recepty z kursów, łatwo wpaść w pułapkę „tańczenia w kółko”, zamiast realnie budować coś stabilnego.
Gdy prowadzisz kilka działalności…
Co więcej – jeśli prowadzisz dwie lub więcej odmiennych działalności, to właśnie dzięki kontom marek możesz jasno oddzielić, gdzie jest która oferta i dla kogo. Dzięki temu odpowiedni klient nie gubi się na profilach, tylko trafia dokładnie tam, gdzie powinien.
A wiadomo – rynek się zmienia, więc naturalne jest, że z czasem ty też dostosowujesz swoje usługi czy produkty. I właśnie to stopniowe dostosowywanie profilu marki do nowej rzeczywistości jest gamechangerem – pozwala rozwijać się bez konieczności wracania do punktu wyjścia i budowania wszystkiego od zera.
Podsumowanie
Patrząc z perspektywy czasu – żałuję, że nie wiedziałam tego lata temu. Ile godzin, nerwów i niepotrzebnych rozmów mogłabym sobie oszczędzić! Konto marki filtruje potencjalnych klientów samo w sobie – i to naprawdę działa.
👉 A wy? Jakie macie swoje sposoby na odstraszanie klientów z gatunku „za drogo” i „gdzie taniej”?
Zdecydowanie konto firmowe. To lepsza pozycja startowa.
OdpowiedzUsuń