Mam przebyłski w pamięci, że jeszcze jak mieszkałam na Ostrówku, to zabrałam ciotki malowdiła, i zrobiłam Full tapetę, rodzina miała niezły ubaw. Pamiętam moment, gdy wredna strzałka amora trafiła prosto w serce, gdy uznałam, że trzeba się postarać wyglądać "dziewczęco" żeby koleś zwrócił uwagę jak na dziewczynę, a nie kolejnego chłopaka z klasy. Pierwsze co poszło w ruch - kosmetyki, czy może być coś bardziej babskiego? Z czasem przerodziło się w coś więcej. Poszukiwania produktu idealnego, przeglądanie KWC, czytanie forum i blogów. Czas wszystko zebrać w jedność, i podsumować.
Co zmieniło się przez ten czas? Dużo! Zmieniłam się ja, podejście, mój wygląd. Liczę, że na lepsze. Nie mam pięknie wyglądającej cery bez prawidłowych rytuałów i kosmetyków, ba nawet dbając dalej jest niedostatecznie dobra.
Kiedy wspominam moje makijażowe początki, dziwię się że, zaczęłam malować się tak późno, dopiero pod wpływem zakochania. Pierwsze kosmetyki do makijażu zakupiłam jeszcze w sklepie w rynku w Borowej, którego od dawna już nie ma. Lubiłam wtedy zostać na chwilę i pogawędzić ze sprzedawczynią.
Miałam najtańszy podkład, kompletnie nie dobrany, za ciemny, miałam wtedy obsesję na punkcie opalania, chciałam na siłę być ciemniejsza.
Tusz do rzęs, z którego korzystałam tylko okazyjnie.
Kredkę do oczu, którą obrysowywałam całe oko dookoła. Nienawidziłam swoich małych oczu, zazdrościłam posiadaczkom prawdziwych "paczałek", też chciałam mieć takie mocne spojrzenie.
Zawsze jak spoglądałam w lustro to widziałam tylko wielki nos, kinol, jak skocznia narciarska. Brwi pociągałam brązową kredką, swoje mam bardzo rzadkie i jasne, efekt był subtelny. Szybko i starannie nauczyłam się regulować brwi pęsetą.
Nie podkreślałam wtedy ust, ze względu na aparat na zębach. "Szablozębna, zębata" najoryginalniejsze teksty. Nienawidziłam go z wzajemnością, ten ból po każdej wizycie u ortodonty. Mówiłam na niego Stalowe Kły.
Wtedy już chciałam ukryć rumień na policzkach, i piegi. Stosowałam również wszelkie domowe sposoby na rumień i piegi, jakie znalazłam w internecie. Trądzik mnie nie obchodził, nie przejmowałam się tymi krostkami.
Moim znakiem rozpoznawczym są zawsze pomalowane paznokcie, już od gimnazjum lubiłam mocno je malować, tak zostało do dziś.
Tak mocny makijaż stosowałam przez całe gimnazjum, pomimo zakazu malowania się.
Makijaż dodawał mi pewności siebie, dzięki przypudrowanym policzkom, inni nie widzieli momentu w którym "płonę", mam takie coś że nagle nie wiadomo czego, czuję że jest mi gorąco, szczególnie na twarzy, jest to w takich rejonach jak Borowa, bardzo uciążliwe, bo nie da się im przetłumaczyć, ze nie mam na to żadnego wpływu. Zostaje ratować się pudrem.
Dopiero w połowie drugiej klasy szkoły średniej, coś we mnie pękło, przestałam się malować. Momentalnie z dnia na dzień, nie otworzyłam szuflady, wyszłam do autozłoma bez tapety. Klasę to zdziwiło, ciągle "radzili" jak mam się malować. Gdy Adka dodała mnie do grupy klasowej na FB, poczytałam sobie co oni myślą o moim makijażu. Ale z czasem się przyzwyczaili i przestali komentować.
Ten stan trwał dość długo. Malowałam się tylko na większe wyjście np. zdjęcia, lub psełdorandkę, wtedy to chwile przed ucieczką z budy pożyczyłam od Pyśki zestaw do tapety.
Bardziej niż tapeta, liczyła, i liczy się dalej dla mnie pielęgnacja. Przetestowałam miliony kremów, płynów do twarzy, toników, z nadzieją że to rozjaśni moje piegi i rumień. Chodziłam po dermatologach, kosmetyczką, z nadzieją że ktoś mnie wybieli. Nic to oczywiście, wszystko to pieniądze wyrzucone w błoto.
Czas pokazał, że właśnie malowanie rzęs w całym makijażu dużo pomaga, przy problemie z małymi oczami. Bardzo pomaga mi zalotka, efekt sztucznych rzęs sprawia że kontur oka jest wyostrzony - sama kreska znika pod opadającą powieką.
Nie bawię się cieniami, bo mam opadającą powiekę, pomimo zrobienia makijażu zgodnie z instrukcją do tego problemu, i tak najlepszy makijaż się zroluje w załamaniu powieki. Do sesji zdjęciowych współpracuję z profesjonalnymi wizażystkami, które sobie z tym radzą, mają doświadczenie i kosmetyki z najwyższej klasy półki.
Przez długi czas używałam kredek do malowania brwi. Efekt początkowo był wystarczający, gust się zmienił, i chciałam inaczej. Padło na hennę. Efekt mi się podobał, ale był krótko trwały, a przy moich funduszach nie mogłam sobie pozwolić, na hennę co 3 tygodnie.
Podpatrzyłam u Anki, gdy się malowała, jak maluje brwi tuszem do rzęs. Wypróbowałam u siebie, i to był strzał w 10! Jak będę mieć kasę wypróbuję również makijaż pernamenty.
W ciągu ostatnich lat, udało mi się "pogodzić" z twarzą. Pogodziłam się z tym, że bez pudru, będzie widać te wredne piegi i rumień. Najbardziej nie lubię tych dwóch pod ustami, wyglądają jakbym się czymś uciapała przy jedzeniu. Rumień trochę uspokoił się po stosowaniu żeli typowych do cery naczyńkowej, zmywaniu makijażu przy użyciu Mamas Babydream oliwka pielęgnacyjna , i o dziwo po treningu. We wszystkich artykułach o pielęgnacji cery naczyńkowej, zawsze pisze żeby unikać sportu, u mnie o dziwo ma on dobry wpływ. Oczywiście podczas wysiłku jestem bordowa, ale po jakimś czasie to mija.
Dorosłam do mocnego podkreślania ust. Jeszcze dwa lata temu kolor inny niż różowy był dla mnie nie do przejścia, a z drugiej strony nie podobały mi się moje niewyraźne usta. Znalazłam w internecie sposób, polegający na masowaniu szczoteczką do zębów ust. Następnego dnia usta wydają się minimalnie większe niż w rzeczywistości, dlatego praktykuję tę metodę. Będąc konsultantką avon zakupiłam swój pierwszy czerwony błyszczyk fiey red.
Obecnie nie potrzebuję stosowania full tapety. Nie czuję tej chęci, Gdy policzki zechcą być znowu bardziej widoczne, czyli być czerwone (np spiekłam się dzień wcześniej), przykrywam je pudrem np. Rimmel, Stay Matte, Foundation (Podkład matujący do twarzy) 100 Ivory lub Catrice Matt Musse Make Up 011 lub zestawu Mary Kay (recenzja wkrótce). Na mieście można spotkać mnie codzień bez grama tapety, nie mam z tym problemu. W końcu, jak iść na basen bądź cały dzień na rower przy 30stopniach Celcjusza w cieniu w tapecie? Na profilu Instagram TUTAJ zdarza mi się wrzucać zdjęcia "backstage" czyli od bardziej przyziemnej strony, gdzie paraduje również bez tapety haha
Na sesje zdjęciowe współpracuję z świetnymi wizażystkami takimi jak :
sunnymoon_makeup
Kolorowa Szminka
Aleksanda_T_
Polecam dziewczyny, są świetne :)
Po przetestowaniu masy kosmetyków upiększających znalazłam swoich faworytów, na których zawszę mogę polegać. Makijaż w piętnaście minut? Żaden problem. Wieczorne wyjście? Proszę bardzo.
Kiedyś doczekam się dnia, gdy będę mieć równą cerę, i pudry w sklepie, przestaną kusić, i staną się tylko bladym wspomnieniem.